Dziś pobudka o 7.30 radosnym "kuku!" :-) Bo pisałam już że Mania gada jak najęta? No właśnie, gdy zacznie zaraz po przebudzeniu to mówi do wieczora, czasem nawet przez sen :-)
Wiele osób mi nie wierzy że Mania tyle mówi, bo w końcu ma tylko rok. Zresztą ja sama pewnie też pewnie nie za bardzo bym wierzyła w takie opowieści gdybym nie miała swojej Gadułki :-) A tymczasem, aż ciężko zapamiętać wszystkie słówka, które wypowiada. Dlatego też założyłam na blogu stronkę pod tytułem "Mania mówi", gdzie będę dopisywać nowe słowa, ale tylko takie, których znaczenie Mania zna i używa w odpowiednim kontekście. Bo generalnie powtórzy chyba wszystko - oczywiście w swoim języku :)
Fajny dziś był dzień :) Przed południem wsadziliśmy śpiącą Manię w fotelik samochodowy i ruszyliśmy do mojej przyjaciółki, której kilka tygodni temu urodziła się córeczka - ok 70 km w jedną stronę. Mieliśmy nadzieję, że będzie spała do końca trasy, ale niestety, nie tym razem...obudziła się już po jakichś 15 minutach. Dzięki Tacie, który siedział z tyłu i zabawiał (tak, tak, ja prowadziłam bo mam chorobę lokomocyjną i nie bardzo mogę schylać się ciągle do dziecka) Mania grzecznie dotrwała do końca podróży. Myślałam, że będzie zachwycona Malutką, bo bardzo lubi dzieci, ale gdy pokazywałam jej Igusię nie reagowała wcale, jakby nie wiedziała że to "dzidzi". Natomiast kiedy chwilę później pokazałam jej zdjęcie Maluszka to aż piszczała z radości i krzyczała "dzidzi, dzidzi!". He he śmiesznie to wyglądało :)
Jak patrzyłam na Igusię, to próbowałam sobie przypomnieć jaka była Mania gdy miała trzy tygodnie i wiecie co? Nie pamiętam... serio! Ten czas tak szybko leci i pamięć jest tak zawodna, że wydaje mi się, że Mania nigdy nie była AŻ taka malutka ;)
Maniusi w całej wyprawie najbardziej spodobał się...balkon :) - nasz chyba jej aż tak bardzo nie interesował nigdy. Mogłaby tam spędzić całą wizytę :). Na szczęście Tata ciągle z nią chodził, więc ja na spokojnie mogłam wypić kawę i nagadać się trochę z przyjaciółką :)
I jeszcze opiszę Wam taką sytuację:
Wyszliśmy we czworo + dzieciaki na spacer. Mania w spacerówce grzecznie (jeszcze) siedzi i w pewnym momencie Kolega chciał dać jej coś czym nie powinna się bawić, więc ja odruchowo lekko podniesionym głosem powiedziałam: "Mania! Nie wolno!"
Mania zaczęła tak płakać, jakbym co najmniej lanie jej sprawiła, chlipała, szlochała, itp. Tak ją uraziło, że zwróciłam jej uwagę przy "obcych"? W domu jakoś nie reaguje wcale, a nieraz zdarzy mi się nawet krzyknąć kiedy widzę że chce zrobić coś dla niej niebezpiecznego.
Wrażliwa taka czy co? :)