wtorek, 23 września 2014

Nasze rozmowy (1)

Mama: Kotku co Cię mama dużo?
Mania: Koka! (kocha) :-D

***

Mama: Co będziesz robić jak mama pójdzie do pracy?
Mania: Wawić ciocią (bawić z ciocią)

***

Najczęściej ostatnio wygłaszany przez Manię monolog:
- Nie mamy tupinki. Cieba kupić klepie. Pan babał tupinke. kował Pan.
(nie mamy trampolinki. Trzeba kupić w sklepie. Pan zabrał trampolinkę. Schował Pan)

***

- Miciu, cio ty jobis?! cio jobis? bakbagan jobis!
(-Misiu co ty robisz? co robisz? bałagan robisz!)

Jest! Mam nadzieję, że idealna :-)

Serio, mam już dosyć szukania niani. W życiu bym nie pomyślała że to takie trudne!

nr 1 - zrezygnowała na kilka dni przed "rozpoczęciem pracy"

nr 2 - to miała być ta idealna ale wyszło inaczej
- Ciocia choć bawić Majeki
- teraz piję kawę Maju, pobaw się sama
- Ciocia ziegnij abawke
- sama sobie sięgnij Maju
I to wszystko przy mnie - ciekawe jak by się zachowywała gdyby zostały same - nie chcę tego sprawdzać

nr 3 - starsza Pani, bardzo fajna, dobrze zajmowała się Manią ale sama stwierdziła, że boi się że nie dary fizycznie

nr 4 - czterdziestoparoletnia kobieta, jakaś dziwna, niby wszystko ok ale coś mnie od niej odrzucało - nie umiem wyjaśnić. Zaufałam intuicji a nie tej Pani

nr 5 - Karolina - dziewczyna po maturze, dopiero zaczyna studia zaoczne. Sympatyczna, wydaje się odpowiedzialna i rozsądna, lubi dzieci. Była u nas dużo wcześniej ale ze względu na brak doświadczenia odrzucałam jej kandytaturę. Zmieniłam zdanie po spotkaniach z "doświadczonymi" Paniami.

Dziś Karolina była u nas po raz pierwszy i będzie przychodzić codziennie. Fajnie bawiła się z Manią, opiekuńcza, ciepła, Mania ją polubiła chyba. Mam nadzieję, że się dogadają a Karolina będzie dobra dla mojej córci i da sobie radę mimo młodego wieku i braku doświadczenia. Czas zaufać komuś poza mężem nie? :-P

sobota, 13 września 2014

Życie lubi płatać figle, ludzie też...

Pisałam, że znalazłam opiekunkę dla Mani? Tak, znalazłam. I w piątek się okazało, że już jej nie mam.

Przed południem zadzwoniła do mnie opiekunka, która już w poniedziałek miała przyjść "zapoznawać" się z Manią. Chciała się spotkać ale nie było nas w domu więc przez telefon poinformowała mnie, że dostała jakąś ofertę z PUP i jeśli odmówi to ją wyrejestrują i nie będzie miała ubezpieczenia, więc ... rezygnuje z "pracy" u nas.

Super nie?! Oczywiście pierwsza moja reakcja - płacz. Chyba z bezsilności i złości. Później telefon do męża i pytanie: co dalej skoro za dwa tygodnie wracam do pracy?

Na szczęście jedna z Pań które u nas były nie znalazła innej pracy i zajmie się Manią. Co prawda nie zrobiła na mnie tak dobrego wrażenia jak tamta, ale zwyczajnie nie mam wyjścia. Zaufać muszę...

Trzymajcie kciuki proszę, żeby już nic się nie posypało...

I tak jest cały czas...

Ona ucieka....


a ja ją gonię :-D

poniedziałek, 1 września 2014

Tak szybko?!

Tydzień zleciał nie wiadomo kiedy i już jesteśmy w domu.

Było cudownie! Uwielbiamy polskie morze mimo nie zawsze pięknej pogody i "nieco" brudnych plaż :-). I cieszymy się, że zachwyciło też naszą Manię! Zabawom w piasku, moczeniu małych stópek i okrzykom "kujjjiiiiidza"* nie było końca <3

A i powietrze naszej córci wyraźnie służyło. Spała jakieś 15 godzin na dobę, co w domu raczej się nie zdarzało :-)

Teraz pora wracać do rzeczywistości... wychodzące "trójki", kuuuuupa prania i bałagan w mieszkaniu. Ale nic to, przeżyjemy :-) Naładowane akumulatory na jakiś czas wystarczą ;-)
Buziaki :-*

* kukurydza

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wakacje czas zacząć :-)

Juuuupi! Udało się :-) Jesteśmy nad "modziami" jak to mówi Mania :-) a konkretniej we Władysławowie.

Bałam się podróży ale było super. Wyjechaliśmy o 4.30 rano z nadzieją, że Mania prześpi przynajmniej połowę drogi. Spała, owszem ale tylko do 5.00, a na miejsce dojechaliśmy o 9.30. Dzielna nasza dziewuszka tylko troszkę marudziła - ostatnie pół godziny. Wcześniej, mimo zmęczenia grzecznie siedziała w foteliku, śmiała się, bawiła, umilała nam podróż swoimi monologami:
- cio tu maś? cio tu maś Majeka? Nić
:-D :-D
Kochany dzieciak :-*:-*:-*:-*

Teraz Młoda słodko śpi a później będziemy szukać atrakcji :-)

Życzcie nam słońca bo dziś jest go jak na lekarstwo.

Pozdrawiamy z Władka :-D

niedziela, 24 sierpnia 2014

Zawsze tak jest!

Planowaliśmy wyjazd nad morze. Jutro. Zamówiliśmy kwaterę, już prawie jesteśmy spakowani i doczekać się nie możemy kiedy wyruszymy.

Wiem, wiem, pogoda nie zapowiada się najciekawiej ale to nic. Chcemy odpocząć, oderwać się od codziennej rutyny, zaczerpnąć świeżego, morskiego powietrza. No zmienić coś po prostu. A że urlop mój M. już drugi raz dostaje pod koniec sierpnia to innego terminu na wyjazd nie mamy.

Planowaliśmy.
Tylko że obawiam się, że nasze plany spełzną na niczym.

Maja wstała dziś rano jakaś ciepła, rozpalona. Czoło gorące, policzki czerwone. Ma temperature, myślę...

Mierzę jednym termometrem...36.4, drugim...36.9, trzecim...35.8. Gdybym miała czwarty też pewnie bym zmierzyła bo oczom własnym nie wierzyłam. Temperatury Maja nie miała. Na szczęście :-)

Tylko co to cholera jest? Pobiera ją coś? Jest gorąca a nie ma temperatury? Dziwne nie?

Jechać czy nie jechać? Oto jest pytanie :-)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Idealna niania

Miałam opisać nasze poszukiwania idealnej niani prawie miesiąc temu ale ... no wyszło, jak wyszło i opiszę dzisiaj :-)

Zaczęliśmy od umieszczenia ogłoszenia na jednym z darmowych portali internetowych. Niemal od razu rozdzwonił się telefon. Serio, nie sądziłam, że aż tyle osób szuka pracy w charakterze opiekunki do dziecka albo pracy w ogóle - jakiejkolwiek. Mnóstwo kobiet "odpadło" (ale to strasznie brzmi!) już na etapie rozmowy telefonicznej.
Dziewiętnastolatkom (a tych było najwięcej) od razu dziękowałam - nie wiem czy taka młoda osoba, od razu po szkole, dobrze zajęłaby się Manią.
Starsze panie rezygnowały same, dowiedziawszy się, że mieszkamy na 4 piętrze bez windy.
Był też jeden pan, właściwie chłopak - 29 lat, podobno z doświadczeniem. Hm... dyskryminacja? Chyba tak. Ale nie zostawiłabym mojej córci sam na sam z zupełnie obcym facetem w domu. Wyobraźnię mam zbyt wybujałą a sytuacji nie polepsza fakt, że pracuję w instytucji zajmującej się zwalczaniem przestępczości i różnych rzeczy się naczytałam...

Ostatecznie umówiłam się z pięcioma paniami. Tylko jedna z nich nie wzbudziła mojej sympatii. Nie zapytała nawet jak dziecko, którym miałaby się zajmować ma na imię. Interesowało ją jedynie czy ABY NAPEWNO śpi w dzień trzy godziny.

Ostatecznie wybraliśmy panią około 50 letnią, która dwa lata zajmowała się dziewczynką dwa bloki dalej. Oczywiście skontaktowałam się z mamą tej dziewczynki. Powiedziała że była bardzo zadowolona z Pani Joli i szczerze ją poleca. Mam nadzieję, że dokonaliśmy dobrego wyboru...wszystko okaże się w połowie września :-)

czwartek, 24 lipca 2014

Żłobkowi mówimy "NIE"!

Tutaj pisałam o tym, że nie wiemy czy zatrudnić opiekunkę czy wysłać Manię do żłobka. Padło ostatecznie na to, że będziemy szukać kogoś kto dobrze zajmie się naszą Córką. Stwierdziliśmy, że TEN żłobek to nie jest miejsce dla niej.

Nic nie mam do żłobków jako takich, ale w naszej mieścinie od dawna nie było żadnego a od września powstaje grupa żłobkowa przy przedszkolu - prywatna. I co mi się tam nie podoba? To:
- grupą 15 rocznych i ponadrocznych dzieci zajmować się będą 3 opiekunki (wg mnie TYLKO)
- żłobek będzie przy przedszkolu - zostaną wydzielone dwa małe pomieszczenia dla maluchów, w tym jedno z nich służyć będzie tylko do spania - dzieci będą się gnieździć jak sardynki w puszcze
- budynek jest nieogrodzony, stoi przy samej ulicy, wokół bloki, plac zabaw (taki wspólny, osiedlowy) gdzieś daleko - jak jedna opiekunka wyjdzie z 5 dzieci? Przecież nie wszystkie roczniaki dobrze chodzą, a te które opanowały tę umiejętność nie zatrzymają się na komendę "stop!"
- jedzenie własne - a ciepłe ziemniaki, ryż, makaron, kasza? odgrzewane nie są najsmaczniejsze

Poza tymi wymienionymi mam tysiące innych wątpliwości.
Jeśli chodzi o opiekunkę to też je mam ale trochę mniej :-)

Jutro opiszę spotkania z potencjalnymi opiekunkami...

środa, 16 lipca 2014

Strach ma wielkie oczy...

No ma! Ogromne! :-)
Ale zacznę od początku...

Jakiś czas temu moja kuzynka poprosiła Tatę Mani żeby został chrzestnym dla jej synka Huberta. Oczywiście się zgodził. Wszystko super, bo nie miał dotąd żadnego chrześniaka, ale....

ale jak Mania to zniesie? Damy radę z nią dojechać? Jak tam zaśnie?

Wszak do przyszłego chrześniaka 200 km drogi, a Mania z trudem jest w stanie usiedzieć w aucie 15 minut...
Trzeba jechać w sobotę i wrócić w poniedziałek więc jak Mania tam zaśnie skoro nie nocowała poza domem...
Jak zaśnie w dzień skoro potrzebuje 30 min ciszy żeby zapaść w sen..

A Mania zrobiła nam niespodziankę:-)
- większą część drogi przespała a później prawie nie marudziła
- zasypiała i w dzień i w nocy bez trudu, bez płaczu i spała calutką noc
- niemalże natychmiast się odnalazła w "nowym" domu i wśród właściwie nieznanych jej osób.

WNIOSEK: Musimy częściej podróżować ;-)

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Pierwsze zdanie :-)

Wczoraj nasza Mania wypowiedziała swoje pierwsze zdanie :-)

Jechaliśmy samochodem do moich rodziców. Zatrzymaliśmy się zatankować samochód, A Mania na to:

- badi edzie edzie Majekaaa!
(w tłumaczeniu dosłownym: babci jedzie jedzie Majeczka) :-) :-)

piątek, 27 czerwca 2014

Kujeka... :-)

Mania w końcu wyzdrowiała :-). Po męczącym katarze ani śladu, wróciła nasza radosna, tryskająca energią i zawsze uśmiechnięta córcia :-).

I chyba nie tylko ja tak myślę...

Na osiedlu mamy mały plac zabaw i odkąd Mani zaczęło się podobać bujanie, zjeżdżanie, itp., chodzimy na ten placyk codziennie. Obok jest sporo wolnej przestrzeni i tam chłopcy z osiedla kopią sobie w piłkę. Do rzeczy: jednego z nich, dwunastolatka, już jakieś dwa tygodnie zauroczyła nasza Mania.
Dosłownie!
Zauroczyła ;-)

Młody, nazywany przez Manię "kujeka" (kolega), jak tylko ją widzi to rzuca wszystko (tak, tak - piłkę, kolegów), biegnie na plac zabaw z krzykiem "Oooo... moja najlepsza koleżanka!!!" I dają sobie zaraz cześć, "żółwika", Kolega buja Manię na huśtawce, łapie gdy ta zjeżdża ze zjeżdżalni, wygłupia się z nią, rozśmiesza. Nie interesują go w tym czasie koledzy.  A Mania go uwielbia :-) jest obecny w każdej naszej "rozmowie" w domu :-)

Przykład:
- Maniu gdzie dziś byłaś?
- Babaw
- Na placu zabaw?
- Kujeka
- Kolega też był?
- .....
I tak jest codziennie i małe znaczenie ma czy ten kolega akurat był dziś na placu zabaw czy nie :-)

środa, 25 czerwca 2014

Dylematy, dylematy...

Choroba nas dopadła :-( wszystkich troje... nawet nie miałam siły usiąść i czegoś napisać przez te kilka ostatnich dni. No ale my to my, jakoś musimy dać sobie radę, najgorzej chorobę znosiła Mania... biedna przez dwie noce miała taki katar, że spała u mnie i u Taty na zmianę na kolanach w pozycji prawie siedzącej bo nie mogła oddychać :-( Żal serce ściska jak się patrzy na męczące się dziecko i nic nie można zrobić.

No ale na szczęście już prawie katar minął i znowu zaczynamy przesypiać noce :-)

***

Coraz bliżej mojego powrotu do pracy i problem mamy... Zapisałam Manię do grupy żłobkowej w jednym z prywatnych przedszkoli. Grupa rusza od września i będzie to jedyne miejsce w naszym miasteczku gdzie mogę "oddać" Manię. Boję się jak cholera, nie wiem jak tam będzie jej się podobało, czy będzie chciała chodzić, jaka będzie opieka itp... Mogłabym też zatrudnić opiekunkę ale nie mam żadnej znajomej czy nawet poleconej... musiałabym wziąć kogoś "z ulicy". Tego też się boję, bo nie da się prześwietlić człowieka, a ta osoba będzie z moim szkrabem przez okrągłe osiem godzin dziennie, pięć razy w tygodniu. Nie będę wiedziała co się dzieje w domu ani jak ta osoba zajmuje się Manią...

No dylemat mam. A Wy? Co byście zrobiły będąc na moim miejscu? Macie jakieś doświadczenia?

sobota, 14 czerwca 2014

Mała cwaniara...

... z tej naszej Mani się zaczyna robić :-)

Nie mam pojęcia czy wg książek, poradników i mamusiowych gazet czternastomiesięczne dziecko potrafi przymilać się do rodziców, żeby coś osiągnąć.

Wiem jedno! Nasza Mania opanowała tę umiejętność prawie do perfekcji. I jej sposób działa zawsze niezawodnie. Zwłaszcza jeśli chodzi o Tatę. Ja jeszcze jako tako odpieram "ataki" Córci :-). A jak ona to robi? Tak:

(stoi pod półką gdzie zawsze leżą klucze do mieszkania, którymi Młoda chciałaby się pobawić a prawie nigdy na to nie pozwalamy)
- kuciiiki
- nie, Maniu, kluczykami nie możesz się bawić - surowa mama :-P
- Taaatuuuś - z naciskiem na ś, słodko woła Mania
- Taaatuuuś - woła po raz drugi bo Tatę zatkało :-)
- oj dajmy jej chociaż na chwilę te klucze, tak ładnie prosi - "Tatuś" kupiony :-D

No i jak tu być konsekwentnym rodzicem :-)?

czwartek, 5 czerwca 2014

Wielkie wyjście

Na początek pochwalę się :-). Nauka zasypiania Mani nadal jest w toku i ma się całkiem dobrze! Wystarczy że posiedzę (ja albo Tata) przy łóżeczku i Córcia zasypia w max. 30 minut. Bez noszenia, kołysania, lulania, itepe, itede:-). A co najfajniejsze w końcu Mania przesypia CAŁE noce :-) (tfu, tfu). I chyba jednak jest małym.śpiochem. O 21.00 już śpi i raczej nie wstaje wcześniej niż ok 8.30-9.00, z króciutką przerwą na mleko ok 6 rano :-) No... LUBIĘ TO! :-)

A teraz pierwsza opowieść Mani :-):
- abaw
- byłaś na placu zabaw?
- mamu
- z mamą?
- tatu
- z tatą
- buju
- bujałaś się?
- kaki
- widziałaś kaczki? ( niedaleko placu jest staw gdzie pływają kaczki)
- gadek (tu Mania śmiesznie mlaska)
- dziadek karmił kaczki chlebem :-)

Tak moje dziecko przeżyło dzisiejsze wyjście, z Tatą i Dziadkiem, na największy w naszym miasteczku plac zabaw oraz pierwsze w życiu karmienie kaczek. Taki dialog powtórzyłyśmy dziś chyba ze sto razy :-) Mania była tak zafascynowana tym wyjściem, a zwłaszcza kaczkami, że nawet jak już zasypiała to powtarzała "abaw" i mlaskała (jak te kaczki, rozumiecie :-P).
No i jak tu jej nie kochać? Nie da się :-*

piątek, 30 maja 2014

Śpisz czy nie?

Problemy z zasypianiem i spaniem miała Mania chyba od zawsze.
A nie! Przepraszam! Przez pierwsze kilka tygodni swojego życia spała świetnie, budziła się tylko na karmienia. Kiedy zaczęły się kolki, zaczęły się też problemy ze snem. Do kolek doszedł refluks żołądkowo - przełykowy i kłopoty gotowe. Po każdym karmieniu Mania musiała być noszona co najmniej około 30 min w pozycji pionowej i siłą rzeczy wtedy właśnie zasypiała. Później nie potrafiła już zasnąć nie noszona albo nie lulana. I tak wyglądało jej zasypianie aż do teraz. Ma już prawie 14 miesięcy i waży około 12 kg więc i ręce zaczęły wysiadać. Czas na zmiany!

Postanowiliśmy spróbować z metodą 3-5-7. W wielkim skrócie polega ona na tym, że kładzie się dziecko do łóżeczka, mówi kilka zdań o tym, że teraz nauczy się zasypiać samo, po czym wychodzi się z pokoju. Najpierw przychodzimy do malucha co minutę, potem co trzy i co pięć. I tak do skutku, aż dziecię zaśnie. Dotąd byłam bardzo przeciwna tej metodzie. Uważałam, że to tresura, że trauma dla dziecka, że nic dobrego z tego nie może wyjść, że dziecko zaśnie ze zmęczenia płaczem a nie nauczy się spokojnie zasypiać. Ale kilka dni temu stwierdziliśmy, że nie można przecież dziecka kołysać i nosić bez przerwy. A co by było gdyby musiała zostać z na dłużej z babcią/ciocią/nianią? A co będzie w październiku kiedy ja wrócę do pracy? Nie będzie spała dopóki ja nie wrócę z pracy? No tak nie może być...

No więc (wiem, że tak się zdania nie zaczyna:)) jak już pisałam mimo wszystko postanowiliśmy spróbować z tą metodą. Po kąpieli i mleczku położyłam Manię do łóżeczka, powiedziałam że bardzo kocham i że nauczy się teraz zasypiać sama i takie tam, po czym wyszłam. Najpierw ze 2 - 3 razy wchodziłam co minutę, a później co trzy. Nie miałam sumienia przedłużyć czasu oczekiwania do pięciu minut. Mania płakała strasznie przez pierwsze 10 minut, a później zaczęła uspokajać się za każdym razem kiedy wchodziłam do pokoju. Po 50 minutach spała. I wszystko byłoby super, gdyby nie kupka zrobiona w trakcie....No nic, następnego dnia na drzemce ta sama metoda, tym razem Mania zasnęła po 25 minutach ale....znowu kupa w pieluszce. To chyba nie przypadek? Za brutalna ta metoda - stwierdziłam i zmodyfikowałam ją pod nasze potrzeby :)
Mania tak jak wcześniej ma zasypiać w swoim łóżeczku ale ja nie wychodzę z pokoju tylko siedzę sobie niedaleko i podchodzę co kilka minut żeby położyć/przykryć Manię. Takie usypianie trwało ponad godzinę, ale bez płaczu, bez stresu i bez tej nieszczęsnej kupy :) Dumna jestem!!!!

Dziecko moje PIERWSZY raz od ponad roku zasnęło samo w swoim łóżeczku :D

Myślę, że teraz ten czas zasypiania będzie się skracał, tylko wiem że muszę być konsekwentna. A więc od dziś: żadnego noszenia/kołysania/lulania do snu!

A jak jest u Was?
W jaki sposób zasypiają Wasze dzieci?
Musiałyście je jakoś specjalnie tego uczyć czy po prostu od początku nie popełniłyście w tej kwestii błędów :)?

sobota, 24 maja 2014

Zwykły niezwykły dzień

Piękna pogoda na dworze, a my z Manią zaczynamy czuć że żyjemy :-)

Już około 8.30-9.00 wychodzimy na pierwszy spacer. Zwykle na tym spacerku Mania grzecznie siedzi w wózku, więc możemy poszwendać się po naszym małym miasteczku.

Mania ostatnio zrobiła się dużo śmielsza, więc zaczepia wszystkich ludzi siedzących na ławkach. Posyła im swoje najszczersze i najpiękniejsze uśmiechy :-) A oni odwzajemniają - prawie wszyscy :-) Ogólnie z niej straszna śmieszka. Bywa tak, że gdy jedzie wózkiem śmieje się głośno sama do siebie a ja idę z tyłu i też się śmieję. Hehe komicznie to musi wyglądać z boku :-)

Po drodze oczywiście Mani buzia się nie zamyka:

- doda
- tak Maniu, woda (i tak ze 20 razy, gdy mijamy rzeczkę)

- dudi - z rękami za głową
- tak Maniu, duży samochód (gdy widzi większe auto)

- jejeeee
- Wieje wiatr?
- ochhhh
(ta kwestia najbardziej mi się podoba :-D)

- totaaaa (za każdym razem gdy wydaje jej się że widzi ulubioną Ciocię, albo gdy wcześniej powiedziałam że pójdziemy do Cioci)

- patiii
- tak Maniu, Pani (z 1500 razy podczas jednego (!) spaceru)

Po około 1,5 godziny takiego spaceru wracamy grzecznie do domu i czekamy aż słońce przestanie tak mocno grzać. W tym czasie Mania ma swoją 2-3 godzinną drzemkę a ja trochę czasu dla siebie i dla domu.

Po 16.00 znowu wychodzimy. Tym razem wózkiem jeździmy około godzinę a później... hulaj dusza na placu zabaw. Mam wrażenie, że Mania mogłaby tam spędzić cały dzień :-). Biega od jednej atrakcji do drugiej:

- deja! (zjeżdżalnia)

- buju (huśtawka)

- patapa (konik)

I ciągle się zastanawiam jak to jest możliwe że ja jestem prawie na wykończeniu a ona dalej biega i energia zdaje jej się nie kończyć :-)

niedziela, 11 maja 2014

Kto zajmie się Twoim dzieckiem?

Od dłuższego czasu, właściwie odkąd urodziła się Mania, bardzo często spotykam się z dwiema koleżankami, które mają dzieci w podobnym do Mani wieku. "Kojek"* jest młodszy od Mani o prawie 4 miesiące a "Mankuu"* starszy o prawie miesiąc. Właściwie widzimy się po kilka razy w tygodniu. Najczęściej spacerujemy ale od czasu do czasu spotykamy się też "na kawce" u którejś w domu - z dzieciakami, rzecz jasna :-).  Lubię te nasze spotkania, Mania chyba też bo bardzo się cieszy gdy przychodzą do niej koledzy :-). Jest tylko jedno małe ALE - zachowanie Mam. O ile Mama Kojka jest super i mogę z nią/nimi siedzieć cały dzień u mnie w domu, o tyle wizyty Mamy Mankuu odkąd mały zaczął chodzić coraz częściej i coraz bardziej mnie męczą i denerwują. Dlaczego? Już piszę:

- JA chodzę za Mankuu po całym mieszkaniu,

- JA zabieram mu spodek od filiżanki, który zgarnął ze stolika,

- JA odsuwam go od szafki ze szklanymi drzwiami, w które zaczyna uderzać rękami/zabawką

- JA odsuwam go od Mani kiedy próbuje ją uderzyć zabawką albo ręką.

A kto w tym czasie pilnuje Mani, która wspina się gdzie popadnie, również zainteresowana jest szklanymi drzwiami/spodkami/filiżankami i biega po całym mieszkaniu? NO WŁAŚNIE NIE! NIE MAMA MANKUU, tylko ja. A mama Manku pije kawę, bo przecież po to przyszła. To nic że z dzieckiem.

* ze słownika Mani

czwartek, 8 maja 2014

Lepiej nie planować?



Jakoś nie mogłam ostatnio znaleźć chwili żeby coś naskrobać. Dni słoneczne, częściej i na dłużej wychodzimy na dwór. Kiedy z kolei jesteśmy w domu Mania pochłania całą moją uwagę. Jedynie w trakcie jej drzemki mam chwilę dla siebie ale muszę wtedy ogarnąć mieszkanie i zrobić coś do jedzenia. A wieczorem gdy Córka pójdzie spać, ja....też padam ze zmęczenia. Przesilenie wiosenne jakieś czy co? Miałam nadzieję, że naładuję akumulatory w okolicach czerwca/lipca nad morzem ale niestety chyba w tym roku nigdzie nie pojedziemy.... Przymusowy, częściowy remont łazienki i naprawa auta pochłoną budżet przeznaczony na wakacje :'(.

Bardzo mi szkoda bo już od dawna cieszyliśmy się z Tatą na myśl o wakacjach gdzieś nad polskim morzem, które uwielbiamy. Zastanawialiśmy się jaka będzie reakcja Mani na tyyyyyle wody i piasku :-P i czy ona też polubi "ten klimat" :-). Co prawda już raz miała okazję zobaczyć morze, ale miała wtedy niecałe pięć miesięcy, więc nie wzbudziło w niej żadnych emocji :-). Właściwie pół dnia przesypiała a my zastanawialiśmy się czy nie zostać tam na stałe :-P. No i tam światło dzienne ujrzał pierwszy ząbek :-)

Czy Wy też tak macie, że jak bardzo na coś czekacie i snujecie plany, to zawsze coś po drodze "się wykolei"?! U nas tak jest za każdym razem!

piątek, 2 maja 2014

Guz guza guzem pogania...

Przechodzę zawał kilka razy dziennie a w głowie kołaczą się myśli: "po jaką cholerę marzyłam żeby Mania przestała w końcu raczkować i zaczęła chodzić?" Chciałam? To mam!
Prawie przez cały dzień chodzę za moją Królewną i próbuję nie dopuścić żeby zrobiła sobie krzywdę. Efekty?
- przedwczoraj - bliskie spotkanie z futryną i guz na środku czoła,

- wczoraj - bliskie spotkanie z kanapą u moich rodziców i drugi guz na czole,

- dziś - bliskie spotkanie z ramą łóżka sypialnianego i ogromny siniak na policzku.

I rękę dam sobie uciąć że byłam blisko, patrzyłam, pilnowałam :-/
Co będzie jutro? Następny guz czy może Mania w końcu zrozumie że można chodzić, nie trzeba wcale BIEGAĆ!

A z przyjemniejszych rzeczy...taka brzydka dziś pogoda była, że zaraz po drzemce wybrałyśmy się do Cioci M. i Szymka (Mankuuuu w języku mojej Gadułki :-)). Mamy wypiły sobie kawkę i poplotkowały, a dzieciaki trochę się pobawiły - jeśli tak można nazwać ciągłe wyrywanie sobie zabawek ;-) A swoją drogą - czy one muszą zawsze bawić się TĄ SAMĄ zabawką? :-)

wtorek, 29 kwietnia 2014

Miś - słowo na dziś :-)

Mania przechodzi fascynację misiami. Wszystkimi-dużymi, małymi, zobaczonymi w telewizji, na bilboardzie albo w książeczce. Na widok każdego z nich piszczy mniej więcej tak: "iiiiiiiiiiii" a później rozmawiamy:
- Miiiiiś (oryginalne brzmienie)
- Tak Maniu, tam jest miś/ to jest miś)
- Miiiiiś
- Tak Maniu, tam jest miś/ to jest miś)
- Miiiiiś
- ......
I tak kilkanaście, kilkadziesiąt(!) razy :-)
A dziś dodatkowo zakochała się w Misiu z bajki o dużym niebieskim domu, czy jakoś tak, na Mini mini. Miłością ogromną. Tak wielką, że gdy powiedziałam jej że Miś już idzie spać to....popłakała się.... :-)

Drugą ukochaną "postacią" jest rybka Mini Mini. Od wczoraj. Kiedy przyszła noc i pora snu, Mania usypiana jak zawsze bez problemów w naszej sypialni, zaczęła mówić: "Piii, piii" (czyt. śpi), pokazywać ręką na salon i płakać kiedy nie wiedzieliśmy o co jej chodzi. No więc ciekawi czego chce, poszliśmy do tego salonu, gdzie akurat przypadkiem na ekranie telewizora spała rybka Mini Mini (było już po 21). Nie wyłączyliśmy po obejrzeniu "Misia...".
Co zrobiła Mania? Popatrzyła chwilę na rybkę, porozmawiała:
-Mnimni
- Tak Kotku, to rybka Mini Mini. Rybka śpi.
- Piii
- Tak rybka śpi. Ty też się przytul i śpij.
Przytuliła się i po kilku minutach już była w objęciach Morfeusza :-)

Pomysłowa gaduła <3
Pozdrawiamy

niedziela, 27 kwietnia 2014

Nie ma lekko...

Mamy w domu małego chodziarza :-) Niby pierwsze kroczki postawiła kilka dni przed roczkiem, ale dotąd najchętniej chodziła za ręce, a jeśli sama to trzeba było ją ubezpieczać bo upadała bezwładnie na plecy. Od piątku to się zmieniło :-)

Mania chodzi prawie przez cały dzień, z przerwami na spanie i jedzenie :-) no fajnie, dumna z niej jestem :-)
Ale jest też druga strona medalu... wejdzie dosłownie wszędzie i wszystkiego chce dotknąć. Dosięga blatu w kuchni, więc czas się przyzwyczaić żeby nie zostawiać blisko brzegu noży, widelców, szklanek. A najlepiej nie zostawiać niczego! Bo wszystko równie mocno interesuje Manię....

Nie mam pojęcia czy ma to związek z nauczeniem się sztuki chodzenia, ale od kilku dni Mania ma ogromne problemy ze spaniem. Tzn. my mamy problem z jej spaniem...w ciągu dnia najlepiej by nie spała. Powiecie: to niech nie śpi! Ok ale ona już w okolicach południa słania się na nogach, popłakuje, marudzi i chce nie wiadomo czego. Śpiąca jak cholera. Ale co z tego, skoro nie chce zasnąć? W łóżeczku nie, w naszym łóżku nie, przytulona nie, na rękach też źle. Wieczorem podobnie.... Jak już uda mi się ją spacyfikować to sama ledwo żyję :-(

Ale co tam, dam radę, kto jak nie ja :-) A w nagrodę dostanę przesłodki uśmiech albo jeszcze słodszego, mokrego buziaka :-)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Urlopy

Mania mnie rozpieszcza, pospałyśmy sobie do 8.30 z tylko jedną pobudką w nocy :-) Rano przytulaski w naszym łóżku, potem nocniczek, ubieranie, śniadanie, spacer, obiad, spacer, kąpanie i spanie. W międzyczasie zabawa, ewentualnie jakieś wyjście do znajomych. I tak właściwie upływa nam każdy dzień. Ktoś powiedziałby: motononia. Nie, nie, nie! Z Maniusią każdy dzień jest inny, wyjątkowy, nie ma dwóch takich samych :-)

Nie wyobrażam sobie jeszcze zostawić Mani z kimś obcym, więc do końca września mam zaległy urlop wypoczynkowy plus 3 miesiące wychowawczego. Pod koniec wakacji zaczniemy myśleć co dalej...w tej chwili mamy z tym problem...
Niby Niani byśmy nie chcieli, bo obca, bo nie wiadomo jak zajmie się Manią, bo ... kosztuje. Babcia? Jedna pracuje, druga...nie chcemy żeby zajmowała się Manią bo jest dosyć specyficzna. Chce dla Mani i dla nas dobrze ale nie toleruje kiedy ktoś ma inne zdanie niż ona. A ja jednak chciałabym żeby osoba opiekująca się moim dzieckiem respektowała moje zdanie. Z Drugą Babcią chyba się nie dogadamy, Ona będzie się obrażać, my denerwować. Ma to sens? Chyba nie bardzo...
Ja do pracy muszę już wrócić, bo niby nie robili mi wymówek z powodu wychowawczego ale wiadomo jak jest.

Pocieszam się, że mamy jeszcze kilka miesięcy na podjęcie decyzji. i ewentualne znalezienie odpowiedniej osoby do opieki nad Maniurą....



środa, 23 kwietnia 2014

Wycieczka

Dziś pobudka o 7.30 radosnym "kuku!" :-) Bo pisałam już że Mania gada jak najęta? No właśnie, gdy zacznie zaraz po przebudzeniu to mówi do wieczora, czasem nawet przez sen :-) 

Wiele osób mi nie wierzy że Mania tyle mówi, bo w końcu ma tylko rok. Zresztą ja sama pewnie też pewnie nie za bardzo bym wierzyła w takie opowieści gdybym nie miała swojej Gadułki :-) A tymczasem, aż ciężko zapamiętać wszystkie słówka, które wypowiada. Dlatego też założyłam na blogu stronkę pod tytułem "Mania mówi", gdzie będę dopisywać nowe słowa, ale tylko takie, których znaczenie Mania zna i używa w odpowiednim kontekście. Bo generalnie powtórzy chyba wszystko - oczywiście w swoim języku :) 

Fajny dziś był dzień :) Przed południem wsadziliśmy śpiącą Manię w fotelik samochodowy i ruszyliśmy do mojej przyjaciółki, której kilka tygodni temu urodziła się córeczka - ok 70 km w jedną stronę. Mieliśmy nadzieję, że będzie spała do końca trasy, ale niestety, nie tym razem...obudziła się już po jakichś 15 minutach. Dzięki Tacie, który siedział z tyłu i zabawiał (tak, tak, ja prowadziłam bo mam chorobę lokomocyjną i nie bardzo mogę schylać się ciągle do dziecka) Mania grzecznie dotrwała do końca podróży. Myślałam, że będzie zachwycona Malutką, bo bardzo lubi dzieci, ale gdy pokazywałam jej Igusię nie reagowała wcale, jakby nie wiedziała że to "dzidzi". Natomiast kiedy chwilę później pokazałam jej zdjęcie Maluszka to aż piszczała z radości i krzyczała "dzidzi, dzidzi!". He he śmiesznie to wyglądało :)

Jak patrzyłam na Igusię, to próbowałam sobie przypomnieć jaka była Mania gdy miała trzy tygodnie i wiecie co? Nie pamiętam... serio! Ten czas tak szybko leci i pamięć jest tak zawodna, że wydaje mi się, że Mania nigdy nie była AŻ taka malutka ;)

Maniusi w całej wyprawie najbardziej spodobał się...balkon :) - nasz chyba jej aż tak bardzo nie interesował nigdy. Mogłaby tam spędzić całą wizytę :). Na szczęście Tata ciągle z nią chodził, więc ja na spokojnie mogłam wypić kawę i nagadać się trochę z przyjaciółką :)

I jeszcze opiszę Wam taką sytuację:
Wyszliśmy we czworo + dzieciaki na spacer. Mania w spacerówce grzecznie (jeszcze) siedzi i w pewnym momencie Kolega chciał dać jej coś czym nie powinna się bawić, więc ja odruchowo lekko podniesionym głosem powiedziałam: "Mania! Nie wolno!"  
Mania zaczęła tak płakać, jakbym co najmniej lanie jej sprawiła, chlipała, szlochała, itp. Tak ją uraziło, że zwróciłam jej uwagę przy "obcych"? W domu jakoś nie reaguje wcale, a nieraz zdarzy mi się nawet krzyknąć kiedy widzę że chce zrobić coś dla niej niebezpiecznego. 
Wrażliwa taka czy co? :)


wtorek, 22 kwietnia 2014

W czapce czy bez czapki?

Dziś przed południem było u nas ok. 20 stopni w cieniu, słoneczko świeciło, wiał lekki wietrzyk i aż chciało się żyć...Tym bardziej że Mania wstała o 8.30 :-) Co prawda miała dwie krótkie pobudki ale często bywa gorzej.

Korzystając z pięknej pogody wyszłyśmy na spacer niedługo po śniadaniu. Spotkałyśmy się z Ciociami, które mają synków w wieku Mani i ogólnie było fajnie i miło ale...

Ale chłopcy byli w czapkach a Mania bez. I tu zaczął się problem...Mamuśki naskoczyły na mnie, że jak to? Dopiero ma rok i bez czapki? I uszy odsłonięte? Zaraz będzie miała zapalenie ucha! Miały full argumentów dlaczego Mania NIE POWINNA chodzić bez czapki. Ja tylko jeden - bo jej też jest gorąco tak jak nam. A my czapek nie nosimy. Muszę tylko kupić jej jakiś cienki kapelusik żeby chronił jej głowę przed zbyt silnymi promieniami słonecznymi. Chociaż wątpię czy będzie chciała w nim chodzić. Nie lubi mieć na głowie spinek, opasek, itp. Czapkę jako tako tolerowała bo była zawiązana pod brodą i Mania nie dała rady jej zdjąć :-)

A Wy? Jakie macie zdanie? W czapce czy bez czapki?

Poznajcie ją :)

MANIA<3

Od urodzenia nie była Mała - 3600 gram i 58 cm :-). Już po miesiącu "osadziła się" na 95 centylu i tak jej zostało :) teraz po roku życia mierzy już ok 86 cm i waży ok 12 kg. Jest co kochać :)

Gaduła jest niesamowita:) Buzia nie zamyka jej się od samego rana do wieczora, z przerwą na jedną drzemkę - podobno po mamie i chrzestnej. Lubię kiedy Ona tak mówi, mówi, mówi, mam wtedy wrażenie że jestem w stanie dogadać się z nią w każdej kwestii. No i po cichu mam nadzieję, że jej nie przejdzie i za jakieś pół roku nie będę musiała zgadywać czego chce w danej chwili tylko przyjdzie i sama mi o tym powie.
Tak, tak, przyjdzie...bo już zaczyna dreptać. Narazie baaardzo niepewnie i z rączkami wyciągniętymi przed sobą ale jednak :) Tylko czekam na chwilę kiedy Mania kategorycznie odmówi  siedzenia w wózku na spacerach...chyba od noworodka nie lubiła tego środka lokomocji. Teraz to już nie taki problem, ale wtedy...ojj dała nam nieźle popalić. Dziś pozwoliliśmy jej chwilkę pochodzić przed blokiem i co? Efekt był taki, że wracała do domu z płaczem, niesiona na rękach - bo o wózku już nie było oczywiście mowy.

A jak Wam minęły Święta? My całe dwa dni spędziliśmy gdzieś :-) Było fajnie, trochę posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pospacerowaliśmy bo i pogoda dopisywała. Ale prawdę mówiąc dobrze że już się skończyły bo jestem bardziej zmęczona niż przed. Mania też. Tak szalała, że zapominała i o spaniu, i o jedzeniu. A do domu wróciła całkiem odmieniona. Jednak weekend z Dziadkami zrobił swoje :-/ Teraz chciałaby tylko żeby ją nosić, nosić, nosić i jakoś przestała przyjmować do wiadomości, że tym czy tamtym nie wolno jej się bawić. Wszak u Dziadków można wszystko :-).Pewnie przez kilka kolejnych dni będę musiała ją powoli "przestawić" na nasz zwykły tryb życia. Ale nic to, damy radę :-)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

No to zaczynamy!

To będzie taki mój Mini Dziennik :)
Chyba pozazdrościłam Mamom, które prowadzą bloga i opisują w nim codzienność ze swoimi pociechami. Stwierdziłam, że to będzie świetna pamiątka zarówno dla mnie jak i dla Mani.

Mania ma już ROK. Hmmm...jak to poważnie brzmi :). No właśnie, Mania ma rok, a ja właśnie zdałam sobie sprawę, że zapominam powoli jaka była kiedy była noworodkiem, gdy skończyła dwa miesiące, cztery... I oto drugi powód, dla którego zdecydowałam się zacząć przygodę z blogowaniem....

No to ZACZYNAMY!!!