poniedziałek, 30 czerwca 2014

Pierwsze zdanie :-)

Wczoraj nasza Mania wypowiedziała swoje pierwsze zdanie :-)

Jechaliśmy samochodem do moich rodziców. Zatrzymaliśmy się zatankować samochód, A Mania na to:

- badi edzie edzie Majekaaa!
(w tłumaczeniu dosłownym: babci jedzie jedzie Majeczka) :-) :-)

piątek, 27 czerwca 2014

Kujeka... :-)

Mania w końcu wyzdrowiała :-). Po męczącym katarze ani śladu, wróciła nasza radosna, tryskająca energią i zawsze uśmiechnięta córcia :-).

I chyba nie tylko ja tak myślę...

Na osiedlu mamy mały plac zabaw i odkąd Mani zaczęło się podobać bujanie, zjeżdżanie, itp., chodzimy na ten placyk codziennie. Obok jest sporo wolnej przestrzeni i tam chłopcy z osiedla kopią sobie w piłkę. Do rzeczy: jednego z nich, dwunastolatka, już jakieś dwa tygodnie zauroczyła nasza Mania.
Dosłownie!
Zauroczyła ;-)

Młody, nazywany przez Manię "kujeka" (kolega), jak tylko ją widzi to rzuca wszystko (tak, tak - piłkę, kolegów), biegnie na plac zabaw z krzykiem "Oooo... moja najlepsza koleżanka!!!" I dają sobie zaraz cześć, "żółwika", Kolega buja Manię na huśtawce, łapie gdy ta zjeżdża ze zjeżdżalni, wygłupia się z nią, rozśmiesza. Nie interesują go w tym czasie koledzy.  A Mania go uwielbia :-) jest obecny w każdej naszej "rozmowie" w domu :-)

Przykład:
- Maniu gdzie dziś byłaś?
- Babaw
- Na placu zabaw?
- Kujeka
- Kolega też był?
- .....
I tak jest codziennie i małe znaczenie ma czy ten kolega akurat był dziś na placu zabaw czy nie :-)

środa, 25 czerwca 2014

Dylematy, dylematy...

Choroba nas dopadła :-( wszystkich troje... nawet nie miałam siły usiąść i czegoś napisać przez te kilka ostatnich dni. No ale my to my, jakoś musimy dać sobie radę, najgorzej chorobę znosiła Mania... biedna przez dwie noce miała taki katar, że spała u mnie i u Taty na zmianę na kolanach w pozycji prawie siedzącej bo nie mogła oddychać :-( Żal serce ściska jak się patrzy na męczące się dziecko i nic nie można zrobić.

No ale na szczęście już prawie katar minął i znowu zaczynamy przesypiać noce :-)

***

Coraz bliżej mojego powrotu do pracy i problem mamy... Zapisałam Manię do grupy żłobkowej w jednym z prywatnych przedszkoli. Grupa rusza od września i będzie to jedyne miejsce w naszym miasteczku gdzie mogę "oddać" Manię. Boję się jak cholera, nie wiem jak tam będzie jej się podobało, czy będzie chciała chodzić, jaka będzie opieka itp... Mogłabym też zatrudnić opiekunkę ale nie mam żadnej znajomej czy nawet poleconej... musiałabym wziąć kogoś "z ulicy". Tego też się boję, bo nie da się prześwietlić człowieka, a ta osoba będzie z moim szkrabem przez okrągłe osiem godzin dziennie, pięć razy w tygodniu. Nie będę wiedziała co się dzieje w domu ani jak ta osoba zajmuje się Manią...

No dylemat mam. A Wy? Co byście zrobiły będąc na moim miejscu? Macie jakieś doświadczenia?

sobota, 14 czerwca 2014

Mała cwaniara...

... z tej naszej Mani się zaczyna robić :-)

Nie mam pojęcia czy wg książek, poradników i mamusiowych gazet czternastomiesięczne dziecko potrafi przymilać się do rodziców, żeby coś osiągnąć.

Wiem jedno! Nasza Mania opanowała tę umiejętność prawie do perfekcji. I jej sposób działa zawsze niezawodnie. Zwłaszcza jeśli chodzi o Tatę. Ja jeszcze jako tako odpieram "ataki" Córci :-). A jak ona to robi? Tak:

(stoi pod półką gdzie zawsze leżą klucze do mieszkania, którymi Młoda chciałaby się pobawić a prawie nigdy na to nie pozwalamy)
- kuciiiki
- nie, Maniu, kluczykami nie możesz się bawić - surowa mama :-P
- Taaatuuuś - z naciskiem na ś, słodko woła Mania
- Taaatuuuś - woła po raz drugi bo Tatę zatkało :-)
- oj dajmy jej chociaż na chwilę te klucze, tak ładnie prosi - "Tatuś" kupiony :-D

No i jak tu być konsekwentnym rodzicem :-)?

czwartek, 5 czerwca 2014

Wielkie wyjście

Na początek pochwalę się :-). Nauka zasypiania Mani nadal jest w toku i ma się całkiem dobrze! Wystarczy że posiedzę (ja albo Tata) przy łóżeczku i Córcia zasypia w max. 30 minut. Bez noszenia, kołysania, lulania, itepe, itede:-). A co najfajniejsze w końcu Mania przesypia CAŁE noce :-) (tfu, tfu). I chyba jednak jest małym.śpiochem. O 21.00 już śpi i raczej nie wstaje wcześniej niż ok 8.30-9.00, z króciutką przerwą na mleko ok 6 rano :-) No... LUBIĘ TO! :-)

A teraz pierwsza opowieść Mani :-):
- abaw
- byłaś na placu zabaw?
- mamu
- z mamą?
- tatu
- z tatą
- buju
- bujałaś się?
- kaki
- widziałaś kaczki? ( niedaleko placu jest staw gdzie pływają kaczki)
- gadek (tu Mania śmiesznie mlaska)
- dziadek karmił kaczki chlebem :-)

Tak moje dziecko przeżyło dzisiejsze wyjście, z Tatą i Dziadkiem, na największy w naszym miasteczku plac zabaw oraz pierwsze w życiu karmienie kaczek. Taki dialog powtórzyłyśmy dziś chyba ze sto razy :-) Mania była tak zafascynowana tym wyjściem, a zwłaszcza kaczkami, że nawet jak już zasypiała to powtarzała "abaw" i mlaskała (jak te kaczki, rozumiecie :-P).
No i jak tu jej nie kochać? Nie da się :-*